poniedziałek, 25 marca 2013

Hosanna czy ukrzyżuj?

Dostałem propozycję zaśpiewania ze studentami z naszego Franciszkańskiego Duszpasterstwa Akademickiego na Eucharystii, która rozpoczynała wielkopostne rekolekcje w naszej Bazylice. A piękny i wyjątkowy dzień to był – bo Niedziela Męki Pańskiej, Palmową zwana. Śpiewaliśmy na wejście pieśń, której tekst leciał tak: Hosanna Synowi Dawida! Hosanna na wysokości! Tekst nie jest zaskakujący, biorąc pod uwagę liturgiczną uroczystość.
A chciałem tylko kilka słów napisać o tym naszym śpiewaniu.
Kiedy śpiewaliśmy – krzycząc HOSANNA! – miałem dreszcze na całym ciele! A to nie tylko dlatego, że pieśń cudowna, że harmonia nie byle jaka. Przez moment poczułem się, jakbym był w Jerozolimie. Poczułem w sercu tamten klimat. Ciepły wiatr, pod nogami gorące kamienie. Znalazłem się w tłumie, który mniej, albo bardziej był (nie)przewidywalny. Byłem tam, kiedy krzyczano z szaleńczą radością i mocą: Hosanna Jezusowi! Hosanna! Zrozumiałem, że jestem tym, który cieszy się z Jego wjazdu do mojej Jerozolimy! To niesamowite uczucie! Więc śpiewam jeszcze głośniej! Chyba już fałszuję, bo dyrygentka zaczęła dziwnie patrzeć na nasz głos… Ale co tam! - myślę. Nie chciało mi się już wtedy nad tym zastanawiać! Ważne było Hosanna!
A zaraz potem przychodzi myśl: Ciekawe jak wielu tych, co Hosanna krzyczało, stało potem przed Piłatem i wrzeszczało już całkiem inne słowa. Czy to nie ja przypadkiem jestem jednym z tych rozdwojonych, z ambiwalentnymi postawami, z lekko rozdwojoną jaźnią?
Od wczoraj – Wielki Tydzień. Od wczoraj – Wielkie Decyzje.
Jestem z Jezusem, czy przeciw Niemu?

A ty? Po której stronie tak naprawdę jesteś? – takie ot pytanie na te najbliższe Wielkie Dni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz