Rozpoczynamy Rok Wiary. Warto zastanowić się co zrobić, żeby dobrze go wykorzystać. Dla wszystkich, którzy chcieliby to zrobić, mam trzy proste pomysły. No może nie do końca proste.
O tym, czym jest Rok Wiary i po co go ogłoszono
napisał już na łamach DEON.pl Dariusz Kowalczyk SJ. Zrobił to w sposób bardzo konkretny - zainteresowanych odsyłam do jego tekstu. Ja chciałbym spróbować odnaleźć odpowiedź na pytanie, co konkretnie można zrobić, by nie był to tylko czas podniosłych deklaracji i udziału w pięknych obchodach, ale by wykorzystać ten rok na konkretne zmiany w naszym życiu.
Teologia "5 palców"
Pierwsza propozycja jest bardzo prosta. Niestety jednak jakoś tak to już bywa, że rzeczy, które teoretycznie wydają się najłatwiejsze, często przychodzą nam z ogromną trudnością. Nie znaczy to wcale, że są one niemożliwe do zrealizowania.
O czym mowa? Ano o jednej z najważniejszych rad Jezusa, która - jeśli byłaby konsekwentnie stosowana - zrewolucjonizowałaby nasze życia. Matka Teresa obrazowała ją za pomocą otwartej dłoni uniesionej w powietrze. Jak często powtarzała, na palcach jednej ręki można streścić całą Ewangelię. "You did it to me" ("Mnie to uczyniliście") - mówiła, zginając kolejne palce.
Nie muszę chyba nikogo przekonywać, jak bardzo zmieniłoby się nasze codzienne funkcjonowanie, gdybyśmy wprowadzili te słowa w życie. Tak. Ewangelia jest receptą, która może nam dać prawdziwe szczęście. Tylko pacjenci muszą chcieć stosować się do rad danych przez Lekarza.
Żyć teraz
Drugi pomysł również jest zaczerpnięty z duchowości błogosławionej z Kalkuty. Jest on próbą znalezienia rozwiązania, które mogłoby nam pomóc zmienić sposób traktowania ludzi i - patrząc szerzej - pozwolić na zanurzenie się w teraźniejszości.
Faktem jest, że współcześnie mamy czasy, w których żyjemy bardzo intensywnie. Wszystko wokół nas pędzi, a to powoduje, że zamiast koncentrować się na tym, co teraz, często jesteśmy nieobecni - myślimy o tym, co musimy zrobić później, planujemy. Nie potrafimy się zająć tylko i wyłącznie tym, co robimy w danej chwili. I tak naprawdę życie przelatuje nam przez palce.
Jak to zmienić? Matka Teresa daje nam dwie doskonałe rady. Pierwsza brzmi: "Jeśli z kimś rozmawiasz, to rób to tak, jakby to była jedyna osoba na ziemi". Druga zaś dotyczy traktowania ludzi, którzy z jakiegoś powodu są dla nas niewygodni, drażnią nas, nie podobają się nam ich poglądy albo zachowania: "Gdy oceniasz ludzi, nie masz czasu ich kochać".
Przestań oglądać się wstecz
Ktoś może powiedzieć, że są to bardzo ładnie brzmiące hasła, ale życie jest o wiele bardziej skomplikowane, że już wiele razy próbował, ale się nie udawało. Jest tak wiele trudnych sytuacji i relacji. Czujemy się zranieni i zdajemy sobie sprawę z krzywdy wyrządzonej innym. Trudno znaleźć w sobie siły i motywację do zaczęcia wszystkiego jeszcze raz od nowa.
I wszystko to jest prawdą. Jednak podstawowy błąd takiego rozumowania wynika z niezrozumienia naszej wiary. My nie mamy szukać sił w sobie, ale w Chrystusie. Nie możemy o tym zapominać.
Ostatnio czytałem "List z Taize" napisany przez brata Rogera w 1977 roku. Jest w nim rada idealna na początek Roku Wiary:
"Przestań oglądać się wstecz - nie dlatego, by uchylić się od odpowiedzialności. Jeśli zraniłeś bliźniego, to czy zostawisz go tak na skraju drogi? Czy będziesz się wzbraniał przed pojednaniem? Przestań oglądać się wstecz - nie dlatego, by zapomnieć to, co było najlepsze w przeszłości. Masz wychwalać Boga, że przychodzi do ciebie i zachowywać w pamięci chwile wewnętrznego wyzwolenia.
Powiesz, że nikt nie może puścić w niepamięć spustoszeń dokonanych przez grzech, że pozostanie uporczywy, rozdzierający żal… Jeśli w twojej wyobraźni powraca taki czy inny niszczący obraz z przeszłości, to wiedz, że dla Boga już on się nie liczy.
Czy zrozumiałeś? Aby żyć dla Chrystusa pośród ludzi, trzeba podjąć wielkie ryzyko, ryzyko przebaczenia. Przebaczać, nieustannie przebaczać! To właśnie wymazuje przeszłość i zanurza w chwili obecnej. Ty, który nosisz imię Chrystusa, a więc jesteś chrześcijaninem, dla ciebie każda chwila może stać się pełnią.
Kochać - to takie sponiewierane słowo… Kochać - to tak łatwo się mówi. Żyć miłością, która przebacza - to zupełnie inna sprawa."
A więc trzy pomysły - dostrzeganie w każdym człowieku Chrystusa, życie teraźniejszością i nie osądzanie innych oraz, zamiast oglądania się wstecz, przebaczająca miłość.
No dobrze. Nie są to wcale takie proste pomysły, ale w życiu przecież nie o to chodzi, żeby było łatwo. Chrystus nie obiecuje spokoju, ale mówi, że chce nam dać "życie w obfitości".
Niech to będzie właśnie taki rok - być może trudny, ale też taki, że będziemy czuć, że zaczynamy żyć w pełni.